Nowy początek czy kontynuacja?

Veröffentlicht von Peter Börner am

Teorie i fakty dotyczące rozwoju polskiej ceramiki bolesławieckiej

Peter Börner

Der Beitrag erschien erstmalig 2009 im Ausstellungsbegleitbuch zum Projekt “Bunzlauer Keramik nach 1945”.

Jakakolwiek monografia dotycząca ceramiki bolesławieckiej w powojennym – polskim już – Bunzlau czyli Bolesławcu nie została jeszcze wydana. Istnieją zaledwie nieliczne oraz okazjonalne wzmianki w tym zakresie, przede wszystkim w polskich źródłach. W niemieckiej literaturze jeszcze trudniej znaleźć coś na ten temat[1]. Moje rozważania również nie predestynują do miana opracowania naukowego w tej dziedzinie. Wyróżniają je natomiast, w odróżnieniu od dotychczas podejmowanych prób zmierzenia się z interesujących nas zagadnieniem, fakt, iż autor z jednoznaczną intencją opiera się na na źródłach zarówno polsko jak i niemieckojęzycznych[2], wskazuje i porównuje sprzeczne wypowiedzi oraz ośmiela się zaproponować nową hipotezę wyjaśniającą udane odrodzenie się ceramiki bolesławieckiej w oparciu o ceramikę przedwojenną w dzisiejszym Bolesławcu.

Podczas studiowania dostępnych do tej pory prac na interesujący nas temat temat napotkałem następujące, w części wzajemnie sobie zaprzeczające tezy:

Teza 1:

Powojenni polscy pionierzy w dziedzinie produkcji ceramiki bolesławieckiej poczynali swą pracę „od zera”, ponieważ doskonała większość zakladów i warsztatów ceramicznych została zniszczona[3].

Zarówno dostępne fotografie jak i relacje świadków zdają się potwierdzać owo założenie. Jednakże późniejsze badania badacza ceramiki prof. Konrada Spindlera, które przeprowadzał na miejscu oraz sporządził odpowiednią dokumentacje fotograficzną, ukazują całkiem inny obraz rzeczywistości. Stwierdził on ku swemu wielkiemu zdziwieniu: „właśnie w Bolesławcu pozostały fabryki na ogół zachowane, (…) tak, iż nawet dzisiaj (1990/1, uwaga autora), rozpalane są piece, które funkcjonowały już pod koniec XIX stulecia”[4].

Bez wątpienia faktem jest, że wznowienie produkcji przez polskich ceramików we wczesnych latach powojennych miało miejsce w szczególnie trudnych warunkach. Przyczyną tego stanu rzeczy była nie tylko katastrofalna sytuacja ogólna panująca w początkach polskiej epoki[5] w Bolesławcu tudzież niekorzystne warunki stworzone przez państwo, lecz przede wszystkim wypędzenie niemieckiej ludności oraz tym samym pozbycie się fachowców z zakresu ceramiki[6]. Jest rzeczą zrozumiałą, że nowo osiedleni Polacy w początkowym okresie nie mogli wypełnić luki w dziedzinie fachowej wiedzy, doświadczenia oraz właściwego marketingu (łącznie z podtrzymywaniem relacji z rynkami zbytu w Niemczech oraz pozostałymi krajami).

Teza 2:

Mamy do czynienia z kontynuacją ceramiki bolesławieckiej jako „typowo polskiej ceramiki”.

Na powyższą tezę można natrafić dość łatwo, szczególnie w reklamach polskiej ceramiki znajdującej się w internecie. Broszura wydana w 1968 roku przez Ceramikę Artystyczną jest dobrym tego przykładem[7]. Owo stwierdzenie nie pokrywa się jednak niestety z prawdą. W latach 1945-46 panował, jak na całym zresztą wschodzie, politycznie motywowany nowy początek, w Bolesławcu przejawiał się on w świadomym dystansowaniu się od istniejącej tradycji ceramicznej, która potraktowana została nie tylko jako obca, ale co gorsza niemiecka. W „odzyskanym” Bolesławcu istniało miejsce tylko dla polskiej ceramiki, czego potwierdzenie znajdujemy w niektórych źródłach (A. Skowroński[8],  T. Wolanin, K. Żak, oświadczenie Muzeum Ceramiki[9]), w wypowiedziach świadków tamtych  czasów  (W. Heise[10],  vide przypisy),  a przede  wszystkim w samych  wzorach z  tamtej  epoki [11].

Teza 3:

Wznowienie przez Polaków przemysłu ceramiki bolesławieckiej było od początku pasmem sukcesów.

Owo wrażenie narzuca się, kiedy czytamy relacje o odbudowywaniu przemysłu ceramicznego w Bolesławcu pióra Teresy Wolanin, Katarzyny Żak czy też studiując stronę internetową bolesławieckiego Muzeum Ceramiki. Według owych źródeł rozwój tej gałęzi przemysłu wygląda następująco: oddelegowany z Warszawy specjalista w zakresie ceramiki prof. Tadeusz Szafran uruchamia natychmiastowo dwa duże zakłady ceramiki (Paul & Sohn i Reinhold) oraz wraz ze studentami Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych we Wrocławiu przyczynia się do powstania swojego rodzaju „nowej bolesławieckiej szkoły”, która daje początek i wsparcie cieszącej się powodzeniem produkcji ceramiki na wysokim artystycznym poziomie[12].

Owocem zarówno akademickiego jak i praktycznego zaangażowania prof. Szafrana oraz wrocławskiej Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych po kierunkiem prof. Rudolfa Krzywca i prof. Julii Kotarbińskiej były wysoce wydajne zakłady[13], które produkowały ceramikę artystyczną, a przede wszystkim ceramikę użytkową przeznaczoną na rynek polski.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż prof. Szafran oraz Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych bez wątpienia wnieśli niepodważalny wkład. Nie jest jednak pewne, czy ich chlubna działalność była reprezentatywna i czy przede wszystkim wpłynęła w decydującym stopniu na ogólną sytuację w powojennym Bolesławcu. Daje się zauważyć, że w niemieckich relacjach z wczesnych lat 50-tych, pochodzących z ust pozostałych po wojnie w Polsce – tudzież opisujących wrażenia odwiedzających Bolesławiec – Niemców, nie ma o tym żadnej wzmianki. Panujący w zakresie ceramiki stan w roku 1950 określony został przez Bunzlauer Heimatzeitung[14] (Bolesławiecką Gazetę Ojczyźnianą) jako jednoznacznie opłakany. Jeszcze w wydaniu niemieckiej gazety „Die Zeit” z 14.10.1954 kreśli się bardzo ponury obraz sytuacji panującej w mieście i powiecie Bolesławiec[15].

Nie wykluczone jednak, iż owa niemiecka wizja również nie całkowicie odpowiada panującej wtedy rzeczywistości. Być może poprzez istniejące na początku lat 50-tych pokutujące jeszcze resentymenty w stosunku do utraconej ojczyzny oraz antypatię do komunizmu, nie dostrzeżono oraz nie doceniono tego, co już osiągnięto.

Tym istotniejsze staje się pytanie: co właściwie wydarzyło się po zakończeniu drugiej wojny światowej w dziedzinie polskiej ceramiki bolesławieckiej? Opowiedź na nie sformułowana może zostać jedynie w drodze wolnej od uprzedzeń oraz dokładnej analizy wszystkich dostępnych polskich źródeł. Ponieważ jednak owa praca nie została jeszcze wykonana, możemy pokusić się o próbę opracowania niejasnego obrazu  historii polskiej ceramiki powojennej w Bolesławcu.

Teza 4:

Istniały cztery główne fazy rozwoju powojennej ceramiki w polskim Bolesławcu:

  • zastany bezpośrednio po wojnie chaos,
  • pierwsze mniej lub bardziej udane próby reaktywowania produkcji w Bolesławcu,
  • faza konsolidacji trwająca mniej więcej od końca lat 50-tych do początku lat 70-tych. W okresie sprzed lat 70-tych (A. Skowroński) dominowała produkcja ceramiki użytkowej „nie pozbawiona ambicji artystycznych” (Muzeum Ceramiki)[16] oraz wysoce artystycznej ceramiki pochodzącej z tzw. „szkoły bolesławieckiej” Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych we Wrocławiu[17],
  • odrodzenie oraz ożywiony rozwój „klasycznej” ceramiki bolesławieckiej od ok. 1970 roku.

Dlaczego jednakże, jak, oraz w jakich okolicznościach nie doszło w Bolesławcu do ożywienia produkcji ceramiki w tradycyjnym stylu bolesławieckim, aby dzisiaj w istocie nie bez racji można było stwierdzić: „bazując na bogactwie doświadczeń minionych wieków produkowana jest ceramika bolesławiecka od niepamiętnych czasów w swym tradycyjnym miejscu”?[18]

Niestety nie dysponujemy żadnymi szczegółowymi badaniami na ten pasjonujący temat[19]. Nasza praca musi się zatem oprzeć na nielicznych – głównie przeprowadzonych przez samego autora –poszukiwaniach  w tym zakresie.

Kiedy studiuje się dostępne polskie publikacje narzuca się następujące wrażenie:

Teza 5:

Odrodzenie tradycyjnej ceramiki bolesławieckiej jest zasługą jedynie lokalnej inicjatywy w polskim Bolesławcu.

Za chwile spróbujemy podjąć polemikę z ową tezą, teraz jednak przyjrzyjmy się argumentom, które przemawiają na korzyść tej tezy.

Tezę, iż już na długo przed punktem zwrotnym w ceramice – ok. roku 1970 – sięgano do oryginalnej bolesławieckiej tradycji, zdaje się się potwierdzać fakt, iż na terenie miasta i powiatu Bolesławiec znajdowano i użytkowano stare niemieckie narzędzia produkcyjne (formy do odlewów, stemple itd.), przy czym dekoracje w ten sposób otrzymane nazywane były „polskimi”[20].

Ponadto jest rzeczą jasną, że znajdowali się chętnie eksperymentujący artyści-ceramicy, którzy chwytali się zgoła wszystkich dostępnych metod tworzenia, w tym również tych typowych dla tradycji bolesławieckiej, jak technika stemplowania tudzież sięganie do klasycznego wzoru pawiego oka. Na samym początku były to jednak nieliczne wyjątki[21].

Dlaczego zatem i w jaki sposób doszło do przełomu w stosowaniu wzoru pawiego oka?

Wydana w 1986[22] roku przez Ceramikę Artystyczną broszura dostarcza nam następujące wyjaśnienie, które przytoczone winno zostać bez komentarza:

Stara ceramika jak również stare wzornictwo były w ówczesnym okresie mało znane. Pomimo tego fascynowały one artystów i nie tylko ich. Próby rekonstrukcji zwieńczone zostały sukcesem dopiero w pierwszej połowie lat 60-tych. W roku 1967 w pomieszczeniach odbudowanego budynku Muzeum Ceramicznego w Bolesławcu urządzono pierwszą stałą wystawę, gdzie wystawiono wyroby pochodzące z okresu początków wytwórstwa ceramicznego w tym mieście. Owa kolekcja, zawierająca przede wszystkim eksponaty wypożyczone z wrocławskiego Muzeum Miejskiego, zainspirowała nowe pokolenie artystów. Bronisław Wolanin (…) pozostaje od 20 lat kierownikiem przedsiębiorstwa. On to właśnie wypracował wzory, które związane są ze starymi formami (!)[23], stosował także dekorację stemplową[24]. (…) W latach 20 została owa technika zarzucona i dopiero Wolanin począł się nią ponownie interesować. Istniały także inne wzory, które tworzyły Krystyna Cybińska oraz Amanda Różanka. Produkcję tych wyrobów zainicjowała spółdzielnia (tj. Ceramika Artystyczna, przyp. autora) w roku 1960. W roku 1974 Wolanin zaprojektował z kolei serię nowoczesnych wazonów kwiatowych opatrzonych motywami stemplowymi z „bardzo oryginalnym oraz niespodziewanym efektem” (owalne pawie oko, przeniesiona na górę kropka – uwaga autora). W najnowszej ceramice z motywem stemplowym, która była niezwykle podobna do tej starej (początek XX wieku, uwaga autora), stosowano w produkcji „całych zestawów śniadaniowych (…) różne wzory (kółka, kropki, rybie łuski, żołędzie karciane, pawie oczko), które ozdabiane były małymi ilościami farby (brąz, zieleń, błękit kobaltowy). (…) Sięgano przy tym do tradycyjnych technologii wytwórczych.

Zgodnie z powyższym otwarte w roku 1967 Muzeum Ceramiki swoją prezentacją pożyczonych z Wrocławia starych bolesławieckich wytworów glinianych zainspirowało „nową generację artystów” do zainteresowania się tradycyjną ceramiką. Przy tym wymienia się najczęściej nazwisko Bronisława Wolanina z Ceramiki Artystycznej. Nie wolno jednakże zapomnieć roli, jaką odegrali przy wdrażaniu tradycyjnych wzorów wybitny technolog Andrzej Skowroński[25], współpracownik Wolanina, oraz jego współpracowniczka Anna Urbańska-Pasierbiewicz. Skowroński wspomina w bolesławieckiej gazecie Głos Bolesławca w 1995 roku: „Kto jeszcze pamięta, że to ja odtwarzałem pierwsze stemple, wskrzeszając tę technikę zdobniczą po Niemcach? Pierwsze “stemple” po prostu wykrawałem z obcasów butów, a dziś to już codzienność… Ale prawdziwą artystką “od stempli” była później Anna Urbańska-Pasierbiewicz, odciskała je po mistrzowsku, w sposób niepowtarzalny[26].

Tym samym wymieniliśmy nazwiska najważniejszych protagonistów „bolesławieckiego przełomu ceramicznego“. Anna Bober-Tubaj (Muzeum Ceramiki w Bolesławcu) dodaje, iż narastająca w latach 70-tych moda na styl retro wzbudziła zainteresowanie ceramiką z lat 20-tych oraz 30-tych, co z pewnością przyczyniło się do stworzenia nowego rynku ceramiki „w stylu klasycznym”.

Tym nie mniej bardzo ważny a zarazem zaskakujący aspekt pozostał do tej pory nie wspomniany. Jemu poświęcona zostanie teza szósta.

Teza 6:

Istotne jeśli bodaj nie decydujące impulsy do udanego komercyjnie nawiązywania do „klasycznej” bolesławieckiej tradycji ceramicznej nadeszły z Niemiec.

Podążmy zatem i tym tropem!

Na stronach internetowych firmy ceramicznej Wiza z Parowej / Tiefenfurtu znajdujemy ogólny komentarz odnoszący się do „przełomu w ceramice bolesławieckiej”: „W latach 80-­tych w produkcji zakładu zaczęły dominować – nawiązujące do historycznej kamionki bolesławieckiej – wyroby stołowe, kuchenne i dekoracyjne, zdobione stempelkami. Początkowo wzorowano się na tradycyjnych wzorach, potem stopniowo zastą­piono je własnymi projektami, które odniosły sukces.www.ceramikawiza. com/historia (8/09)

Fakt, iż przy inicjacji tego procesu swoją rolę odegrała pomoc niemiecka, potwierdza opublikowany w formie maszynopisu autobiograficzny szkic założyciela firmy Stanisława Wizy. Pisze on: „w owym czasie (początek lat 80-tych, przyp. autora) odwiedził mnie przyjaciel z Niemiec pochodzący z okolic Bolesławca, pan Artur Maluschke mieszkający w Grewenbach (Grävenwiesbach, uwaga autora) koło Frankfurtu. (…) Z jego pomocą wprowadzono tradycyjne wzory stemplowe” (a więc „bolesławieckie pawie oko”, uwaga autora) [27].

Nie chcąc umniejszać zasług Artura Maluschke przypomnijmy: główną rolę przy masowym i trwałym odrodzeniu ceramiki bolesławieckiej w stylu tradycyjnym odegrał prawdopodobnie – w dostępnych autorowi polskich tekstach źródłowych przemilczany – zachodnioberliński kupiec Werner Heise. Podług jego relacji, to właśnie jemu zawdzięczamy udane wznowienie produkcji tradycyjnej bolesławieckej ceramiki w Bolesławcu po upływie lat 70-tych.

Ten kompleksowy proces nie został do dzisiaj właściwie zbadany. W tym wypadku mamy do czynienia z brakiem rzetelnej analizy, która bazowałaby na dostępnych źródłach, co niestety boleśnie daje się zauważyć. Ów wątek zatem możemy opisać z jedynego istniejącego punktu widzenia[28]. Przedstawia on następujący obraz:

Zachodnioberlińska firma Rudolf Heise z powodzeniem zajmowała się prowadzeniem handlu na osi wschód-zachód. Przykładowo zlecała produkcję ceramiki w NRD na rynek zachodni. Rosnący w krajach bloku wschodniego deficyt dewizowy doprowadził do rozkwitu handlu towarowego jako zastępczego środka płatniczego. Stąd zaproponował Heise na początku lat 80-tych ministerstwu handlu zagranicznego w Warszawie „handel płatny w towarze w pełnym zakresie”, znaną ze swojego dzieciństwa oraz z rodzinnych zasobów stemplowaną ceramiką bolesławiecką, „co zostało od razu zaakceptowane i spotkało się z pełnym poparciem”. Przedsiębiorstwo handlu zagranicznego Cepelia stawiało jednak zarzuty „propagowania odwetowej kultury z prymitywnymi wzorami znanymi z tapet”, której wytwory byłyby produkowane na zlecenie niemieckiej firmy. Tym niemniej wskazała jako kooperanta dawne zakłady Betrieb Paul & Sohn w Bolesławcu (Ceramika Artystyczna S.A.). Produkowała ona dotychczas jedynie wyroby w polskim stylu, który „był i jest w zachodniej Europie niesprzedawalny”. – Heise kontynuuje: „początkowo nie było najmniejszej woli dyskusji na temat naszych pomysłów dotyczących starej bolesławieckiej tradycji. Nazywano nas odwetowcami (rewanżystami), a bolesławiecką i jej podobne techniki stempelkowania okrzyczano niemiecką tapetą z niemieckim tłem, które w Polsce nigdy nie mogą być i nigdy nie będą rozpowszechniane“. Jednakże na sam koniec prezes Wieczorek oraz kierownik techniczny Wiesław Smoleński pozwolili się „przekonać o sensowności produkcji dla firmy Heise Berlin”. Werner Heise podkreśla: „Formy oraz wzornictwo linii produkcyjnej firmy ceramicznej Heise zostały opracowane wyłącznie przez nas i już na miejscu omówione i poskładane z pracownikami. W ten oto sposób  moja żona (Irena – Polka z Łodzi, przyp. autora) i ja przywróciliśmy bolesławiecką ceramikę ponownie do życia (podkreślenie autora). Dostarczaliśmy stempli do dekorowania, także formy i wzory dekoracyjne.” (…) „W międzyczasie zebraliśmy pokaźną kolekcję starych naczyń ceramicznych. W drodze naszych eksperymentów dopasowaliśmy stare tradycyjne formy i wzory do dzisiejszych gustów oraz sposobów produkcji. Cóż, każdy początek jest jednak trudny”.

W tym miejscu relacja Heise’go wymaga kilku uzupełnień. Na samym początku nadmienić trzeba, iż już w latach 1950 – 70 zakłady uciekinierów w zachodnich Niemczech w zauważalnych ilościach produkowały bolesławiecką ceramikę. Ten temat poruszony pozostał na naszej wystawie. Pisząc o działalności Heise’go nie podobna nie wpomnieć aktywnej na rynku do dzisiaj firmy Peltner. Ślązak Georg Peltner, szef „Kunst-Töpferei Steffi & Georg Peltner” w Höhr-Grenzhausen również zaangażowany był w odbudowę ceramiki w Bolesławcu, chociaż niekoniecznie z własnej woli. Przyczyną tegoż było nabycie przez Heise’go znacznej części palety produktów Peltnera, w tym nowe produkty autorstwa pani Peltner jak rzepicha (Käsefrau) lub parka świecznikowa (Leuchterpärchen), które to przedstawione zostały producentom polskim jako wzory warte naśladowania. Kolejnym źródłem inspiracji dla polskich partnerów Heise’go była zorganizowana przez niego w roku 1986 berlińska wystawa na temat starej bolesławieckiej ceramiki, na którą zaproszeni zostali kierownik techniczny Ceramiki Artystycznej Smoleński oraz jego współpracownicy Zwierz i Wolanin.

Heise’mu powiodło się zapewnienie sobie od Cepelii oraz zakładów produkujących prawa wyłącznej dystrybucji całej produkcji, którą on i jego żona zainicjowali w Bolesławcu: „w tym czasie mieliśmy w planach zakrojony na dużą skalę program marketingowy na zbyt tych towarów w Niemczech, Europie oraz krajach zamorskich.” – „Na skutek działalności marketingowej firmy Heise dramatycznie wzrastała liczba zamówień w Polsce. Teraz (1989, przyp. autora) budowano przy pomocy państwa nowy duży zakład spełniający najnowocześniejsze techniczne rygory.”

Werner Heise utrzymuje więc, iż to on właśnie zmagając się z wieloma przeszkodami urządzał nową, wysoce wydajną tradycyjną produkcję ceramiczną w Bolesławcu i stworzył dla niej rynki zbytu[29]. Tym samym określił warunki rozwoju trwającego do dzisiaj jej wytwórstwa. Jego pochodząca z Polski żona służyła mu w tym cenną pomocą.

W Polsce zasługi i osiągnięcia Heise’go nie są kwestionowane. Dodaje się jednak, że działalność jego firmy w Polsce jest bardzo kontrowersyjna. Odnosi się to m.in. do licznych postępowań sądowych. Sam Heise spogląda dzisiaj wstecz na swe długoletnie zaangażowanie w Polsce nieco zgorzkniale. Główny zarzut brzmi: „polscy partnerzy stali się bez wyjątku skłonni do zrywania umów i po upływie pewnego czasu poczęli sprzedawać na własną rękę wprowadzone przez Heise’go produkty na przez niego zagospodarowanych rynkach.”

Od roku 2005 pewna niemiecka firma produkuje w poszerzonym zakresie wyroby firmy Heise. Polski rozdział działalności Heise’go to już zatem historia. Tym cenniejsza jest wypowiedź pochodząca z bolesławieckiego Muzeum Ceramiki: „firma Heise bez wątpienia odegrała bardzo ważną rolę przy odtworzeniu i dystrybucji wzorów stemplowych”. Tak więc również Werner Heise ze swym przedsiębiorstwem powinnien zostać uwieczniony w annałach Bolesławca jak i historii jego ceramiki!

*             *             *

Powyższe rozważania na początkowe pytanie “kontynuacja czy raczej nowy początek?” narzucają jedyną możliwą odpowiedź: „i to i… to…”. Sytuacja bolesławieckiej ceramiki przypomina pod tym względem ogólną sytuację kulturowego poniemieckiego spadku przyłączonych do Polski w 1945 roku niemieckich prowincji wschodnich. Z niemieckiej perspektywy niezaprzeczalnym przyczynkiem do pojednania jest fakt, że niemieckie fundamenty w dzisiejszej zachodniej Polsce najwyraźniej nigdy nie uległy zapomnieniu; iż jeszcze przed upadkiem reżimu komunistycznego i intensywniej po jego upadku, po polskiej stronie znoszono ideologiczne bariery i w międzyczasie wytworzyło się pewne nostalgiczne nastawienie do kulturowego dziedzictwa niemieckich czasów. Stopniowo w ową pracę rehabilitowania niechcianej historii włączano coraz częściej samych Niemców. To dotyczy również dzisiejszej ceramiki z Bolesławca, jest ona owocem polskiego „nowego początku” i tym samym również wyrazem dalszego twórczego rozwoju polskich artystów, tym nie mniej zawdzięcza ona więcej, niż na pozór można dostrzec, niemieckim protoplastom oraz fachowcom z dziedziny ceramiki zarówno z okresu przeszłości jak i teraźniejszości.

Bez wątpienia do niejednego produktu z Bolesławca „trzeba się przyzwyczaić”. Jednakże ogromną radością jest – oprócz ceramiki łużyckiej albo z Westerwaldu tudzież z Dolnej Saksonii albo Frankonii – móc obejrzeć także tę z Polski oraz korzystać z niej we własnym domu. Jako starzy niemieccy mieszkańcy Bolesławca oraz sympatycy dobrej ceramiki darzymy polski „Bunzeltippel” pełną sympatią i życzymy mu wielu sukcesów!


[1] Zobacz: dane odnośnie Bolesławca w H. Müller / I. Lippert: Bunzlauer Geschirr, Berlin 1986, dotyczące „Keramik im polnischen Bunzlau (ceramiki w polskim Bolesławcu)“ są przestarzałe; znacznie aktualniejsze, jednak wymagające uzupełnień: K. Żak, Bolesławiec. Miasto Ceramiki /Bunzlau. Stadt der Keramik, 2004, zobacz też kalendarium Bogdana Góreckiego, Artistic Ceramics Bolesławiec 1950 – 2000, Boleslawiec, 2000.

[2] Jak tylko to w ramach „książeczki towarzyszącej wystawie“ było możliwe i bez roszczenia sobie prawa do miana opracowania wyczerpującego temat.

[3] „Unsere Bunzlauer Töpfereien und Fabriken sind vernichtet.“ BHZ 1952, Nr. 4 s. 11 (stan: sierpień 1950); podobnie w: Krystyna Paluch-Staszkiel, Die Keramik mit Stempelmotiv aus Bolesławiec / Cepelia., Bolesławiec: Ceramika Artystyczna: Zentralverb. der Volks- und Kunstgewerbe “Cepelia”, 1986, s. 2: „Während des letzten Weltkrieges wurden die Keramikbetriebe fast im Ganze(!) zerstört“; także bolesławieckie Muzeum Ceramiczne pisze jeszcze w 2009 roku na stronie internetowej www.muzeum.boleslawiec.net/de/collections/15 o „devastierten Keramikwerken (zdewastowanych zakładach ceramicznych)“. Mniej ostre jest sformułowanie na innej stronie internetowej: „Der zweite Weltkrieg zerstörte erheblich die Keramikwerkstätten.“, www.muzeum.boleslawiec.net/de/permanent exhibitions/11, a także: „Die Betriebe hatten stark gelitten“, Żak, op. cit., s. 35.

[4] Nearchos I (1993), s. 257, szczególnie w przypadku Paul & Sohn Spindler zauważa: „Auf dem unbeschadet gebliebenen Gelände“ w roku 1947 podjęto ponownie produkcję. […] „Der alte Maschinenpark wird weiterbenutzt“, op. cit., s. 309.

[5] Przedstawione w: „Bunzlau bei Kriegsende“, dokumentacja Bundesheimatgruppe Bunzlau, Siegburg 2005  (wydanie własne).

[6]Ohne Frage war die Vertreibung der Deutschen ein schwerer Rückschlag für die Keramikherstellung in Bunzlauwww. bunzlauer-keramik.eu/bunzlauer_keramik_art.html (8/09); bardzo ogólnie: Żak, loc. cit. : „Es mangelte an Fachkräften“. Rozwój wydarzeń przebiegał zatem w Bolesławcu inaczej niż w górnośląskim i wałbrzyskim okręgu przemysłowym. Tam z reguły z przyczyn praktycznych nie pozbywano się fachowego personelu.

[7] Krystyna Paluch-Staszkiel, op. cit., zobacz przypis 3: „Bolesławiec, eine kleine polnische Stadt, ist vor allem dank der […] Keramik berühmt. Die Popularität von Bolesławiec beginnt schon am Anfang des XVIII-en Jahrhunderts. Der gute Name kommt schon aus dem XIX. und XX. Jahrhundert. Damals wurden die Erzeugnisse aus Bolesławiec in großer Menge in die Nachbarländer exportiert.“; podobne wrażenie wywołuje strona internetowa www.bunzlauer-keramik.eu/bunzlauer_keramik_art.html:  „Aufbauend auf den großen Erfahrungsschatz der vergangenen Jahrhunderte wird Bunzlauer Keramik wie eh und je an seinem angestammten Platz hergestellt.“

[8] Były bolesławiecki technik-ceramik  Andrzej  Skowroński pisze: „Przebolałem zagładę dorobku ceramików niemieckich, ale kładę to na karb wojny, głupoty, mściwości“,  i dalej: „Wiem, że formy do kamionkowych cacek wytłukło wojsko, tylko dlaczego i na czyje polecenie?”  (wg Paweł Śliwko:  Przygoda z ceramiką w: Głos Bolesławca 12. 1995, s. 11). Na owo źródło zwrócił moją uwagę Thomas Preß (Köln).

[9]Alles, was deutscher Herkunft war, wurde von den politischen Faktoren strikt abgelehnt.“, oświadczenie Muzeum Ceramiki, 14.05.09

[10]In den Produktionsstäten der ehemaligen Firma Paul & Sohn wurden lediglich Artikel nach polnischem Geschmack hergestellt“. Stara ceramika bolesławiecka uchodziła w Polsce za “revanchistische Kultur mit dem primitiven Tapetenmuster“,  (Werner Heise w prywatnym liście 31.5.09).

[11] Uwaga E. Zahn. Brak kontynuacji pokazuje również fakt, iż działalność słynnej Bolesławieckiej Ceramicznej Szkoły Zawodowej nie została podjęta, podobnie jak nie wznowiono produkcji porcelany w Parowej (Tiefenfurt) / powiat Bolesławiec. Na terenie byłej fabryki porcelany Porzellanfabrik Steinmann Stanisław Wiza otworzył własną manufakturę ceramiczną, dzisiejszą fabrykę WIZA.

[12] Już w czerwcu 1945 roku wysłany został do Bolesławca wybitny artysta i doświadczony ceramik, profesor Szkoły Sztuk Zdobniczych z Krakowa Tadeusz Szafran. Po krótkim czasie uruchomił on mały zakład Reinholdsche Fabrik na ulicy Górne Młyny (Obermühlstraße) 10, następne byłe warsztaty Paulsche Werk na ulicy Polnej (Schönfelderstraße) 19, w których to spółdzielnia „Ceramika Artystyczna” po kierunkiem CPLiA (CEPELIA, uwaga autora) wznowiła produkcję;  www.muzeum.boleslawiec.net/de/collections/15 (08/09). Podobnie sklep ceramiki w Monachium, który jednak początek okresu skutecznej aktywności prof. Szafrana datuje na rok 1946 www.bunzlauerkeramikladen.de/geschichte/geschichte/index.html

[13]Seit den fünfziger Jahren des letzten Jahrhunderts wird Bunzlauer Keramik wieder in großen Mengen hergestellt.“, jak twierdzi monachijski sklep ceramiki w: www.bunzlauerkeramikladen.de/geschichte/geschichte/index.html; bardziej realistycznie:  loc. cit. : „Ab Ende der 1950er Jahre war ein stetiger Aufschwung der Keramikherstellung in Bunzlau in Gang gesetzt.

[14]Unsere Bunzlauer Fabriken und Töpfereien sind vernichtet. Man versucht es immer wieder mal mit einer Töpferei, aber bald ist der polnische Betrieb dann pleite. Töpfe aus „Bolesławiec“ sind nicht gefragt.“, BHZ, 1952. s. 11.

[15]Ob sich jemals wieder die Bunzlauer Töpferei […] von dem Schicksalsschlag erholen wird, hängt ausschließlich von den polnischen Wirtschaftsplanern in der „Wojewodschafts-Hauptstadt” Breslau ab. In absehbarer Zeit ist es jedoch ausgeschlossen, daß in Bunzlau wieder die bekannten braunglasierten Geschirre hergestellt werden. Die zu Beginn der Jahrhundertwende ins Leben gerufene „Keramische Fachschule”, die einstmals sogar Schüler aus China und Japan aufwies, ist gleichfalls zerstört. Die Tonlager in der Löwenberger Kreidemulde sind verfallen, in den Gebäuden der Baukeramik in Siegersdorf (jetzt „Zebrzydowa”) hausen gegenwärtig polnische Rekruten. […]“ www.zeit.de/1954/41/Bunzlaus-Aufbau

[16] Muzeum Ceramiki w Bolesławcu  www.muzeum.boleslawiec.net/de/collections/15

[17] Oprócz pracy K. Żak, Bolesławiec. Miasto Ceramiki  (vide przypis 1) szkic dotyczący twórczości artystycznej w zakresie ceramiki bolesławieckiej w okresie powojennym prezentuje przede wszyskim Muzeum Ceramiki w Bolesławcu (videstrona internetowa, przypis 15 oraz przewodnik po muzeum).

[18] Marc Schalich, na stronie www.bunzlauer-keramik.eu/index.html  (8/09).

[19] Oświadczenie bolesławieckiego Muzeum Ceramiki; szczególnie interesująca były historia pasma sukcesów  „pawiego oka”,  które dzisiaj stało się niemal synonimem ceramiki bolesławieckiej. Znamienny jest design strony internetowej miasta Bolesławiec.

[20] Oświadczenie Elisabeth Zahn; jako uzupełnienie oświadczenie bolesławieckiego Muzeum Ceramiki : „Bis 1951 wurden die Stempel bei der Herstellung eingesetzt, wobei sie damals nicht vorherrschend waren. In den  60er Jahren sinkt das Interesse an den Stempeln, jedoch sind sie ständig präsent.“, op. cit. Zaskakująca jest uwaga polskiego etnografa Przemysława Burcharda z roku 1982: „im polnischen Volksmund nicht die offiziellen Bezeichnungen der verstaatlichten Keramikfabriken genannt wurden, sondern die Leute sagen schlicht, sie arbeiteten bei Altmann, Pukalla oder Hoffmann.“, Joachim Görlich,  Bunzlauer Keramik einst und jetzt, Sagan-Sprottauer Heimatbriefe 3 (1982) s. 62. E. Zahn uważa za możliwe, że wiedza ta została przekazana dalej od pozostałych w 1945 roku polskich robotników przymusowych.

[21]Über dreißig Künstler der Kunstakademie in Breslau haben … während der ersten Nachkriegsjahre ihre Projekte realisiert. […] Aber nur einige […] haben […] an die alten Muster angeknüpft“, Krystyna Paluch-Staszkiel, op. cit; Nieco  odmienne jest oświadczenie Muzeum Ceramiki: „Die Künstler versuchten inoffiziell an die lokale Bunzlauer Tradition anzuknüpfen. Hinzu leistete jeder Künstler seinen eigenen Beitrag zu den Dekoren und Mustern, der für seine Zeit typisch war.“; podobnie Burchard (vide przypis 20), który podkreśla, że Szafran, który „in den zwanziger Jahren einige Male Gast in Bunzlau gewesen war“, […] „mit seinen Leuten an die alte Tradition von Bunzlau“ (do dobrej bolesławieckiej tradycji) nawiązywał, ale również wnosił „nowe elementy“, op. cit.

[22] Krystyna Paluch-Staszkiel, op. cit.  s. 2 (vide przypis 3); patrz także  www.muzeum.boleslawiec.net/pl/permanent_exhibitions/11  (8/09).

[23] Większość błędów stylistycznych oraz ortograficznych (np. Wolnian zamiast Wolanin) poprawiłem w mojej pracy bez ich wskazywania w tekście źródłowym.

[24] Dekoracja stemplowa jest polskim odpowiednikiem określenia „Schwämmel-Muster“; podobnie Muzeum Ceramiki: „Seit 1964 ist Bronisław Wolanin, ein Schüler von Prof. Julia Kotarbińska, künstlerischer Leiter des Betriebes ,,Ceramika Artystyczna’’. Seine Formen der sechziger Jahre weisen deutliche Einflüsse der hiesigen traditionsreichen Töpferkunst auf.“

[25] www.muzeum.boleslawiec.net/de/collections/15

[26] Źródło podane w przypisie 8.

[27]Uczył moich chłopaków pracy na kole garncarskim i przy jego pomocy zostały wprowadzane tradycyjne Bolesławieckie dekoracje stempelkowe.” s. 5, z fotografiami pierwszej generacji ceramiki stemplowej produkcji firmy Wiza.

[28] Opieram się na telefonicznych i listownych wypowiedziach Wernera Heise.  Uwzględniane są także telefoniczne i listowne wypowiedzi rodziny ceramików Peltner, zwłaszcza Ulfily Peltner. Godnym uwagi są relacje Bolka i Georga Peltnera w „Der Schlesier“, 12.1993, s. 4. Podobnie: stanowisko Muzeum Ceramiki.

[29] Prowadziło to jednakże do niesnasek z pozostałymi niemieckimi wytwórcami, bowiem Heise rościł sobie – ich zdaniem – prawa do wyłącznego przedstawicielstwa swych bolesławieckich produktów oraz nawet do samej marki „Original Bunzlau“. Nie powiodło się to jednak.